Okazuje się że pokrętło od otwierania obraca się o 360 stopni. Trzeba wiedzieć i wyczuć w którym miejscu jest jaka pozycja. Bo gdy nie trafimy w odpowiednie miejsce to paliwo nam nie popłynie. A więc zakładam i jazda. Szału nie ma. Kapie sobie jak z rynny po lekkim deszczu. W wężyku ledwo co widać. Ale dojechałem i na dziś koniec. Na drugi dzień zbieram się, odpalam moto i start. Po ujechaniu 2 km silnik gaśnie. Zwaliłem boczną osłonę a w wężu sucho. Z kranika nic nie leci. A więc dopchałem zagotowany swoją shl do garażu i rozbieram. Odkręciłem to co najważniejsze i oniemiałem. Uszczelka z otworami ta pod pokrętłem zrobiła się 3 razy większa. Napęczniała jak zagotowany pęczak i wręcz wyskoczyła.
Pozostało się więc przeprosić ze starym kranikiem. Dopasować jakiś oring i cieszyć się jazdą.A nowy kranik jeżeli do czegoś się nadaje to na pewno nie do paliwa.
piątek, 15 maja 2015
SHL M11 kranik paliwa
Kranik paliwa przeciekał więc naszła mnie chęć na wymianę. Ze znalezieniem zamiennika nie było problemu. W cenie do 30 zł można spokojnie coś nabyć. Więc zamawiam, przesyłka dociera.
Okazuje się że pokrętło od otwierania obraca się o 360 stopni. Trzeba wiedzieć i wyczuć w którym miejscu jest jaka pozycja. Bo gdy nie trafimy w odpowiednie miejsce to paliwo nam nie popłynie. A więc zakładam i jazda. Szału nie ma. Kapie sobie jak z rynny po lekkim deszczu. W wężyku ledwo co widać. Ale dojechałem i na dziś koniec. Na drugi dzień zbieram się, odpalam moto i start. Po ujechaniu 2 km silnik gaśnie. Zwaliłem boczną osłonę a w wężu sucho. Z kranika nic nie leci. A więc dopchałem zagotowany swoją shl do garażu i rozbieram. Odkręciłem to co najważniejsze i oniemiałem. Uszczelka z otworami ta pod pokrętłem zrobiła się 3 razy większa. Napęczniała jak zagotowany pęczak i wręcz wyskoczyła.
Pozostało się więc przeprosić ze starym kranikiem. Dopasować jakiś oring i cieszyć się jazdą.A nowy kranik jeżeli do czegoś się nadaje to na pewno nie do paliwa.
Okazuje się że pokrętło od otwierania obraca się o 360 stopni. Trzeba wiedzieć i wyczuć w którym miejscu jest jaka pozycja. Bo gdy nie trafimy w odpowiednie miejsce to paliwo nam nie popłynie. A więc zakładam i jazda. Szału nie ma. Kapie sobie jak z rynny po lekkim deszczu. W wężyku ledwo co widać. Ale dojechałem i na dziś koniec. Na drugi dzień zbieram się, odpalam moto i start. Po ujechaniu 2 km silnik gaśnie. Zwaliłem boczną osłonę a w wężu sucho. Z kranika nic nie leci. A więc dopchałem zagotowany swoją shl do garażu i rozbieram. Odkręciłem to co najważniejsze i oniemiałem. Uszczelka z otworami ta pod pokrętłem zrobiła się 3 razy większa. Napęczniała jak zagotowany pęczak i wręcz wyskoczyła.
Pozostało się więc przeprosić ze starym kranikiem. Dopasować jakiś oring i cieszyć się jazdą.A nowy kranik jeżeli do czegoś się nadaje to na pewno nie do paliwa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz